CZWARTA WYCIECZKA CZŁONKÓW NASZEGO KOŁA DO BRODÓW
11 – 16 września 2009 r.
Krystyna Płończak

Dzięki naszemu prezesowi Koła Brodzian – Zygmuntowi Huzarskiemu – czwarta wycieczka do Brodów doszła do skutku.
11.09.br. – w piątek rano mikrobus marki Mercedes z kierowcą p. Wojtkiem, Zygmuntem i dwiema paniami – uczestniczkami wycieczki – wyruszył z Legnicy w kierunku Wrocławia. We Wrocławiu wsiadło 10 osób, na trasie Opole – Niemodlin 2 osoby, a w Krakowie ostatnie 2 osoby. Razem 18 osób.
Pogoda piękna, szczęśliwie (z programowymi przerwami) dojechaliśmy do Przemyśla. Zostaliśmy zakwaterowani w hotelu „Albatros” i po smacznej kolacji, zmęczeni, poszliśmy spać.

12.09.br. – sobota.
Śniadanie o 8.30 i o 9.15 wyjazd w kierunku granicy polsko-ukraińskiej. Uff!
O 11.30 – nareszcie – po kontroli (zwłaszcza po stronie ukraińskiej, która należała do najmniej przyjemnych punktów wycieczki) odjeżdżamy w kierunku Brodów. Po drodze zwiedzamy w Olesku zamek, w którym urodził się król Jan III Sobieski (w 1629 r.).

Mury zamku wznoszą się na szczycie widocznego z daleka wzgórza. Zamek ma ciekawą wojenną historię. Od 1969 r. mieści się tutaj filia lwowskiej galerii obrazów. Najcenniejsze eksponaty to XVIII-wieczne „rzeźby lwowskie” oraz obraz „Bitwa pod Wiedniem” malarza M. Altomontego.

Wieczorem przyjeżdżamy do Brodów. Siostry Sercanki witają nas gorąco i częstują kolacją.

Zostawiamy dary i udajemy się do hotelu „Europa”. Dzięki Zygmuntowi zostajemy szybko i sprawnie zakwaterowani w luksusowych pokojach.
Grupkami spotykamy się w pokojach i omawiamy szczegółowo program na następny dzień. Wychodzimy jeszcze pooddychać powietrzem brodzkim: spacerujemy po „Rejkówce”, podziwiamy budynek Kresowej Brygady Kawalerii, w którym w latach 1926 – 1937 urzędował gen. Wł. Anders. Podchodzimy pod były kościół rzymskokatolicki p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego.

13.09.br. – niedziela.
Po śniadaniu wyjeżdżamy na zwiedzanie Brodów. Pierwszym zwiedzanym zabytkiem jest XVII-wieczna synagoga – jedna z największych na terenach wschodnich. Zniszczona, zostały tylko mury.

Następnym zwiedzanym zabytkiem jest twierdza brodzka z XVII wieku, która chroniła miasto przed najazdami obcych wojsk. Istniejące jeszcze obecnie bastiony i kazamaty są poważnie zdewastowane. Na dziedzińcu znajduje się pałac, w którym mieści się obecnie Brodzka Akademia Nauk i szkoła. Od strony wejścia zobaczyć można resztki pięknych portali.

Kolejny obiekt to renesansowy kościół p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego (najstarszy w Brodach). Mieści się tam obecnie cerkiew greckokatolicka.
Następnym etapem naszej wędrówki jest cmentarz miejski. Szukamy grobów naszych bliskich – niestety, nie znajdujemy. Nagrobki byłych mieszkańców Brodów są bardzo zniszczone.

Idziemy na groby polskich żołnierzy, poległych w latach 1914 – 1920. Ich nagrobki są obecnie niszczone, rozbijane, trawa wokół wypalona. Odnosimy przykre wrażenie.

Stajemy przed pomnikiem poświęconym „Nieznanemu Żołnierzowi 1914 – 1920”, z wyrytą na nim podobizną Krzyża Virtuti Militari. Modlitwa i chwila zadumy. Zapalamy znicze. Rozmawiamy między sobą o dewastacji grobów żołnierzy i jak je ocalić od zapomnienia.

Przejeżdżamy obok budynków koszar, w których dawniej mieścił się 22 Pułk Ułanów Podkarpackich. Jedziemy dalej i fotografujemy: Gimnazjum Męskie im. J. Korzeniowskiego, Gimnazjum Żeńskie, budynek Sądu Grodzkiego, kino „Sokół”

i Średnią Szkołę Handlową. Teraz zaczynamy już zwiedzanie indywidualne. Basia, Ania, Janek, Mietek, Wiesiek, Tadzio i ja idziemy na Zacharówkę, gdzie mieszkali nasi dziadkowie, rodzice i krewni. Po drodze podchodzimy pod mój dom – robimy zdjęcia. Przekraczamy tory i idziemy dalej – niestety, Zacharówki już nie ma. Rozpoznajemy z trudem miejsca po naszych domach. Zostały resztki sadu, pojedyncze drzewa owocowe.
Robimy zdjęcia! Nagle pojawia się „ochrona”. Zabraniają fotografowania; dochodzi do wymiany zdań. Okazuje się, że mieszczą się tam magazyny paliw i spirytusu. Rozmawiamy żartując: za 1 litr spirytusu chcą kupić Anię. Targujemy się: sprzedamy ją, ale za cysternę. Rozstajemy się z uśmiechem, machając ręką. Ania uratowana!
Wracamy do hotelu. Odpoczywamy chwilę, wyciszamy się, bo o godz. 15.30 jedziemy na uroczystą Mszę Św. do katolickiego kościoła p.w. Podwyższenia Krzyża Św. Słoneczna pogoda, dużo ludzi. Przed kościołem, na powietrzu, odprawiona została Msza Św. odpustowa,

koncelebrowana przez 7 księży (2 greckokatolickich, 1 prawosławnego i 4 księży katolickich).

Pięknie śpiewał chór studencki ze Lwowa. Wierni przygotowali czytania. Ruszyła procesja z darami, a w niej rodziny z parafii oraz przedstawiciele Koła Przyjaciół Brodów: Zygmunt, Wiesiek i s. Leokadia, którzy wręczyli tablicę pamiątkową.

Podczas Mszy Św. ks. proboszcz A. Szpak bardzo dziękował za dary dla kościoła, które przywieźliśmy.

Po zakończonej mszy grała orkiestra Ochotniczej Straży Pożarnej z Lubartowa, a następnie ks. proboszcz zaprosił całą naszą grupę do plebanii na kolację. Tam również wysłuchaliśmy śpiewu młodzieżowego zespołu. Wieczorem w strugach deszczu wróciliśmy do hotelu.

14.09.br. – poniedziałek
Śniadanie u sióstr sercanek. Po śniadaniu ruszamy na Stare Brody, szukając domu Józefa Korzeniowskiego. Wskazano nam nowy dom mieszkalny, na którym będzie umieszczona tablica pamiątkowa poświęcona J. Korzeniowskiemu.
Jedziemy po ks. A.Szpaka – naszego przewodnika w dalszym zwiedzaniu.

Kilka słów z życiorysu księdza Anatola:
Urodził się we wsi Łacha. W latach 1982-1984 odbył służbę wojskową w jednostce pancernej. Aby dostać się na studia do seminarium duchownego musiał dostać od władz świeckich zezwolenie, o które starał się kilkakrotnie. Studiował w seminarium w Rydze. W 1990r. otrzymał święcenia kapłańskie. 6 lat pracował jako kapłan w Czerniowcach (w całym województwie było tam tylko dwóch księży). Od 1996r. pracuje w Brodach, a w parafii ma 60 rodzin polskich i kilka ukraińskich.



Dalej jedziemy do Poczajowa, zwiedzamy prawosławną Ławrę Poczajowską. Klasztor i kompleks budynków to zabytek klasy „0”. Opiekują się nim o.o. bazylianie.
Po wejściu na teren Ławry kobiety muszą przykryć głowy chustą, a gdy ubrane są w spodnie – obwiązać się obszernym fartuchem, który dostajemy (do zwrotu) przy bramie wejściowej.

W Ławrze (p.w. Matki Boskiej Poczajowskiej) mały, złocony obraz Matki Boskiej z Panem Jezusem na prawym ramieniu umieszczony został wysoko w głównej nawie. Natomiast dwie jego kopie umieszczono w bocznych ołtarzach. Do ołtarza podchodzą wierni z prawej strony, składają swoje prośby, modlitwy i całują obraz za szkłem.

Następnym etapem naszego zwiedzania jest Krzemieniec. Zwiedzamy XIX-wieczny kościół p.w. Św. Stanisława - biskupa Męczennika, z pięknymi witrażami przedstawiającymi aniołów, konfesjonałem z XVIII w., amboną i kropielnicą. W tylnej części kościoła znajduje się epitafium J. Słowackiego.

Idziemy dalej; mijamy dawny klasztor o.o.jezuitów z XVIII w. – obecnie cerkiew – i docieramy wreszcie do Gimnazjum Krzemienieckiego – obecnie siedziby Instytutu Pedagogicznego. Są to budynki klasy „0”. Idziemy następnie do Muzeum im. Juliusza Słowackiego. Tu mieści się wystawa pt. „J. Słowacki – godzina myśli”.
Dworek Słowackich - w kilku salkach odtworzono etapy życia Juliusza Słowackiego:

  • okres krzemieniecki – dzieciństwo, portrety dziadków, rodziców i małego Juliusza;
  • okres wileński – Gimnazjum Wołyńskie, portrety ojczyma Juliusza – dra Bécu, dwu sióstr przyrodnich, studia Juliusza S. (prawo na Uniwersytecie Wileńskim);
  • okres warszawski – praca w banku i kariera urzędnicza, dramaty, poezja;
  • okres paryski – wydaje swoje utwory (m.in. listy do matki), śmierć 05.04.1849.

Ostatnim etapem naszej wędrówki jest Huta Pieniacka. Powoli, po drodze rozjeżdżonej kołami ciągników podjeżdżamy pod pomnik w Hucie Pieniackiej. Wysiadamy, czytamy napis na pomniku: Pamięci spoczywających tu około 1000 Polaków, mieszkańców wsi Huta Pieniacka i okolicznych miejscowości, zamordowanych 28 lutego 1944 r. Spalona wieś przestała istnieć. Niech spoczywają w pokoju. Rodziny i Rząd Rzeczypospolitej Polskiej. 2005 r.

Na bocznych płytach wymienione nazwiska pomordowanych. Łzy, chwila modlitwy i zadumy. Robimy zdjęcia w ciszy. Wracamy. Dobrze, że droga jest sucha – przynajmniej widać doły, a pan Wojtek jest bardzo dobrym kierowcą, ale co z resorami mikrobusu?
Kolacja u Sióstr, a po kolacji spotkanie przy herbacie i cieście z parafiankami i p. organistą. Rozpoczęły się rozmowy o Brodach i wspólny śpiew przy akompaniamencie gitary, organów i tamburyna pieśni polskich i ukraińskich na zmianę.

Godz. 6.40 – wyjazd z bagażami z hotelu na śniadanie. Po śniadaniu żegnamy się z siostrami i księdzem. Podziękowaniom i uściskom nie było końca. Robimy jeszcze ostatnie zdjęcia, potem śpiew, modlitwa i błogosławieństwo księdza. Przepakowujemy nasz bagaż do przyczepki. Po drodze tankujemy paliwo i jedziemy do Lwowa, gdzie mamy się spotkać z siostrą Michaelą (koło pomnika A. Mickiewicza) i z nią zwiedzać Lwów.
Przyjeżdżamy do Lwowa i 2,5 godz. jeździmy po mieście, bo nie mamy możliwości zaparkowania mikrobusu z przyczepką. Jesteśmy już zdecydowani jechać do Przemyśla, ale jeszcze raz podjeżdżamy pod pomnik Mickiewicza i … zdarza się cud! Ktoś z naszej grupy zauważył siostrę; machamy do niej, wołamy aż nas zauważyła i wsiadła do mikrobusu. Prowadzi nas (jako przewodnik) na ul. Piekarską – tam parkujemy.
Jesteśmy zaproszeni do domu zakonnego sióstr sercanek. Przychodzimy do kaplicy na modlitwę, całujemy relikwię św. Antoniego. Siostry zapraszają nas na kawę, ciasto i owoce. Dziękujemy siostrom, składamy dary i ruszamy z s. Michaelą pieszo na zwiedzanie Lwowa.
Pierwszy w programie zwiedzania jest kościół o.o. bernardynów z XVII w. – obecnie cerkiew greckokatolicka p.w. św. Andrzeja, należąca do o.o. bazylianów. Godne obejrzenia są: piękny chór, freski ścienne oraz słynne stalle. W drugiej części cerkwi mieści się archiwum. Następnie idziemy pod pomnik A. Mickiewicza, któremu uskrzydlony geniusz przynosi lirę – symbol natchnienia poetyckiego.
Na naszej trasie kolejny obiekt: katedra p.w. Wniebowzięcia Matki Bożej. W tylnej części kościoła znajduje się tablica poświęcona profesorom i pracownikom naukowym Uniwersytetu, zamordowanym 4.07.1941 r. na Wzgórzach Wuleckich we Lwowie (ok.25 osób).
Zwiedzamy następnie katedrę ormiańską. Znajdują się tutaj malowidła ścienne; jedno z nich przedstawia pogrzeb św. Odilona – patrona dusz zmarłych (który pierwszy zainicjował obchody „dnia zadusznego”). Delikatne kreski to dusze czyśćcowe, które biorą udział w tym pogrzebie. W katedrze znajduje się dużo zabytków sztuki ormiańskiej, w tym m.in. pomnik grobowy arcybiskupa Isaka Mikołaja Sakowicza – metropolity ormiańskiego. Zwiedzamy również cerkiew greckokatolicką p.w. Przemienienia Pańskiego.
Przechodzimy obok domu i pomnika Ignacego Łukasiewicza i dochodzimy do kościoła dominikanów z XVIII w. – obecnie cerkwi p.w. Przenajświętszej Eucharystii. Odnajdujemy tutaj również liczne ślady polskości: epitafium hr. Dunin-Borkowskiej i epitafium Artura Grottgera. Obecnie odbywają się tutaj koncerty organowe, a w okresie komunizmu mieściło się tutaj muzeum ateizmu (dzięki temu zachowały się te zabytki kultury polskiej).
„Czarna kamienica” z XVI w. zawdzięcza swą nazwę temu, że jej fasada z biegiem czasu pociemniała. Zdobi ją 5 pięknie wyrzeźbionych postaci: św. Marcina, Bogurodzicy, św. Jana z Dukli, św. Stanisława Kostki i św. Łukasza.
Duże wrażenie robi na nas XIX-wieczny gmach opery i baletu im. Salomei Kruszelnickiej (dawny teatr miejski). Na głównej fasadzie podziwiamy piękne rzeźby, przedstawiające alegoryczne postacie Komedii, Tragedii, Dramatu, Sławy i Muzyki. Wewnątrz gmachu jedna z największych ozdób: kurtyna „Parnas” – autorstwa wybitnego artysty malarza Henryka Siemiradzkiego. Tutaj występowali m.in. Jan Kiepura i Enrico Caruso.

O godz. 17,00 spotykamy się wszyscy przy mikrobusie. Wyjeżdżamy ze Lwowa w kierunku granicy ukraińsko-polskiej. Wieczorem jesteśmy w Przemyślu. Kolacja, a po niej żegnamy się z koleżeństwem, dziękujemy sobie za wspólnie spędzone chwile i pełni wrażeń idziemy spać. Basia, Ania i ja wyjeżdżamy skoro świt pociągiem z Przemyśla, a pozostała część towarzystwa jedzie mikrobusem trasą powrotną przez Kraków, Opole, Wrocław do Legnicy. Szczęśliwej drogi!
Chciałam bardzo gorąco podziękować:

  • Zygmuntowi – za ciekawy program wycieczki, wspaniałą organizację, dużą kulturę osobistą i takt w rozwiązywaniu trudnych problemów oraz za bardzo dobre wyżywienie;
  • Koleżankom i Kolegom - za ciepłą i rodzinną atmosferę;
  • Panu Wojtkowi – naszemu kierowcy – za pogodę ducha, cierpliwość i bardzo dobrą jazdę;
  • Walerce – za uśmiech i różne smakołyki, którymi ciągle częstowała nas w czasie podróży.

Krystyna Płończak

Moje refleksje:
Jestem brodzianką. W Brodach byłam pierwszy raz od urodzenia. Nareszcie spełniły się moje marzenia. Chciałam zobaczyć mój dom rodzinny, gimnazjum, do którego uczęszczał mój tata, szkołę handlową, do której chodziła moja mama i ciocia – siostra mamy. Chciałam przejść się po „Rejkówce”, na której umawiali się na randki moi rodzice. Pójść na Zacharówkę, gdzie żyli i mieli domy moi dziadkowie, kuzyni i dalsza rodzina – ale niestety, Zacharówki już nie ma. Wyobrażenia dziecięce o Ziemi Rodzinnej – zmieniły się.



zdjęcia: Wiesław Zacharski, Teresa Ponikowska, Hanna Binasiewicz