Uczestnicy przyjeżdżali różnymi środkami transportu , z różnych stron Polski , a każdy starał się przybyć na miejsce wcześniej na tyle , żeby być już przygotowanym na uroczyste spotkanie na kolacji . A na parterze Hotelu pierwsze „ bieżące „ powitania trwały i trwały....
Zjazd otwierał Nasz Szanowny Prezes – Zygmunt , który tym razem przywiózł nam Bardzo miłych Gości : własną małżonkę , Jadzię i teściów jednego ze swoich dzieci . Przemili ludzie , towarzyszyli nam we wszelkich obradach i wycieczkach i nie nudzili się nic , a nic. Mietek Traczyński przyjechał z synem Andrzejem i już mamy nadzieję , że zyskaliśmy następnego Stałego Członka naszego Koła , ale młodością przebiła ich Ala Wierzbicka, której towarzyszyła urocza Wnuczka Paula i Pra- milutki wnuczek.
„ Prawą ręką ” Zygmunta okazali się niezawodni małżonkowie Krysia i Kazimierz Milerscy . Zebrało się dużo Osób, ich skład obrazuje załączona lista obecności . Krysia odczytała nadesłane dla nas kartki, listy, a nawet telegram z pozdrowieniami na Zjazd od Osób które nie mogły do nas dołączyć . Znowu Kogoś z grona stale przyjeżdżających zabrakło: nie mogła dołączyć do nas Danka Bazielich , pomimo tego iż nam się wydawało , że nabrała już po chorobie dostatecznych sił aby znieść trudy podróży i pobytu – mamy nadzieję , że ziści się to w roku następnym . Parę dni przed terminem otwarcia Zjazdu – nasze Warszawianki Bożena Przybylik i Ninka pożegnały po raz ostatni od Nas Wszystkich, św.p. Józefa Niedźwiedzkiego . Jego Żona przekazała nam, iż o ile w tym roku spotkanie na Zjeździe byłoby dla Niej za trudne , to postara się uczestniczyć w przyszłorocznym. Do wszystkich Tych , którzy byli z nami sercem , a nie mogli być ciałem – wysłane zostały karteczki z pozdrowieniami , które skrzętnie każdy z uczestników własnoręcznie podpisał !.
W drugi Dzień Zjazdu jak zwykle po śniadaniu zebraliśmy się w Kościele , gdzie ksiądz odprawił zamówioną mszę św. ze specjalną intencją z Brodzian . Była to bardzo wzruszająca msza św, gdyż na życzenie księdza Bousława ( tego , który w ubiegłym roku przyszedł do nas do hotelu i spędził z nami parę chwil) , Janka Nasiek – Karpacka – napisała bardzo zgrabną prezentację Naszego Koła, historię jego działania nawiązującą, w „ w pigułce” do historii Miasta Brody – a ksiądz to opracowanie w pełni odczytał . Zygmunt jak zwykle zadbał o piękne wiązanki kwiatów i do kościoła i na grób św. P dr. Stanisławy Szyleny . Wszystko odbyło się Było bardzo ładnie, ciepło swojsko a jednocześnie pompatycznie. Księdzu Bogusławowi ofiarowane zostały obie książki o Brodach i Janki Nasiek – Karpackiej i Zbigniewa Kościowa i jeśli sobie poczyta to będzie więcej o nas wiedział.
Po mszy św. troszkę więcej emocji niż zwykle wywołał czas robienia zdjęcia pamiątkowego – bo nadeszła ulewa i wyjście na zewnątrz było wykluczone. Ale pan fotograf poradził sobie i z tą przeciwnością : ustawił przepięknie wszystkich w pomieszczeniu , korzystając z ławeczek stworzył malowniczą grupę , i w efekcie mamy kolejne udane zdjęcie do kolekcji.
Po obiedzie odbyło się robocze spotkanie , Krysia zreferowała sprawy finansowe pod kątem przychodów i rozchodów. , oraz wskazała cele na jakie są przeznaczane nasze wsparcia. Aktualnie pierwszoplanowymi będą potrzeby sióstr, które jeszcze borykają się z rozbudową dobudówki do ich domu , a wystrój kościoła jest drugoplanowy, gdyż uznaliśmy, ze kościół jest już mniej „ potrzebujący”. Kolejno zabierały głos osoby – przedstawiciele kół Regionalnych i przypomniały co w ciągu roku działo się w obrębie tych mniejszych wspólnot. Przedstawione też zostało , w imieniu Hani z Krakowa, kalendarium naszej korespondencji z właściwymi organizacjami w temacie uchronienia od zniszczenia kompletnego ,Cmentarza Wojskowego w Brodach.
Wieczorem została zorganizowana dla nas, tym razem w naszym hotelu- uroczysta kolacja . Była to na prawdę Uroczysta Kolacja ,wszyscy uczestnicy w odświętnych ubraniach i z uśmiechniętymi twarzami , z bardzo smakowitym poczęstunkiem , przy radosnych i donośnych śpiewach . Mamy w naszym gronie wielu chętnych do śpiewania , i umiejących śpiewać ! Jak zwykle coroczną atrakcją było świętowanie urodzin Helenki , i tu również o kwiatuszki zadbał nasz nieoceniony Zygmunt!
Na drugi dzień po śniadaniu pojechaliśmy na wycieczkę autokarem – pierwszym zwiedzanym obiektem był Zameczek Prezydencki w Wiśle . Jest to obiekt chroniony przez specjalistyczną jednostkę obronną co jednocześnie wyklucza możliwość anonimowego wejścia na jego terem , i łączy się z koniecznością pokonania „ bramki” jak w portach lotniczych . Mieliśmy przydzieloną za przewodnika , kobietę świetnie obeznaną z historią Zameczku. Aż serce rosło od takich informacji jak: kto, kiedy i komu zaprojektował tę budowlę , kto ją wykonał , a kto aranżował wystrój wnętrz. Jednych słowem; było to dzieło dla Polskiego Prezydenta , stworzone myślą polską i wykonane siłami Polski Międzywojennej – w całym tego słowa znaczeniu Nasze ! Na terenie parku przy Zameczku stoi maluśki drewniany kościółek – kapliczka górska . A w środku : dary złożone przez dwie współczesne nam pary prezydenckie : państwa J. i A. Kwaśnewskich : figura z drewna przedstawiająca Jadwigę Śląskią i drewniana chrzcielnica , obie prace bardzo gustowne , o pięknej kolorystyce ( zieleń połączona z purpurą ) ; oraz św. p. M. i L Kaczyńskich : krzyż srebrny Jerozolimski i srebrne skromne a pięknego kształtu tabernakulum. Kościółek ten służy zgodnie obu wyznaniom : katolickiemu – msza św. o godz 12. w każdą niedzielę , wstęp wolny od działań służb ochrony a o godz. 16 liturgia dla ewangelików.
Drugim z kolei zwiedzanym obiektem, po przejechaniu niedługiej trasy autokarem, było muzeum w Górce, w miejscu gdzie stał dworek ( teraz ruiny) Zofii Kossak – Szczuckiej. Muzeum prowadzi Fundacja założona przez członków rodziny Kossaków , oprowadzała nas wnuczka pisarki. Była to następna lekcja historii , ściśle dotykająca spraw nam szczególnie bliskich – gdyż Zofia Kossak Szczucka w młodości mieszkała na Wołyniu i to co widziała w latach 1916-1919 .... to opisała w książce p.t. „Pożoga”. Książkę tą można kupić właśnie na miejscu w muzeum , książkę tą należy znać . A to co widziała w okupowanej Warszawie ; czas Powstania w Gettcie Warszawskim , potem Dni Powstania Warszawy , opisywała w bieżących felietonach .... My mogliśmy urywki tej prozy posłuchać „ na żywo, gdyż w salach z eksponatami jakie udało się rodzinie zebrać , z powiększonymi fotografiami z rodzinnych albumów , umieszczone są stanowiska ze słuchawkami gdzie są do odsłuchania autentyczne opowiadania, wywiady samej Zofii Kossak –Szczuckiej . Po sąsiedzku z ich posiadłością, stały obiekty zagospodarowane w czasach Polski Międzywojennej przez J. Kamińskiego - dla Harcerstwa Polskiego – ( v. wzmianki w książce „ Kamienie na Szaniec) , które to w czasie wojny Niemcy wykorzystywali dla szkolenia młodych faszystów..... Pod koniec wojny Niemcy spalili cały dworek. Muzeum mieści się w nowo postawionym , przeszklonym pawilonie wśród tych murów i w małym domeczku ogrodnika , gdzie zamieszkała pisarka po powrocie do kraju.
Po obiedzie odbył się czas następnych naszych obrad. Pomysłem Krysi – było zaznajomienia nas dorobkiem naukowym Zbigniewa Kościowa , gdyż faktycznie sprawdza się stare porzekadło „ cudze chwalicie- swego nie znacie” .. a w rzeczy samej, możemy chwalić się , że jesteśmy przyjaciółmi Zbyszka tak znanego w świecie muzyki., tak posiadającego wiele wiadomości o świecie Ormian .
Wacek Fastnacht odczytał bardzo ciekawe i smutne dzieje hr. Abramowiczowej , które co prawda umieszczone na naszej stronie internetowej , to jednak były nieznane wielu osobom .
Trzeci dzień Zjazdu był dniem odjazdu- każdy odjeżdżał o dogodnej mu porze,więc pożegnania ciągnęły się długim rytuałem – Do Następnego Roku. ! Do Zobaczenia za Rok !
<-- powrót