Drugi Zjazd Brodzian odbył się w Wiśle w hotelu Start w dniach 25 i 26 maja 1994r., ale pierwsi uczestnicy zgłosili się już 24 maja rano, a ostatni wyjechali dopiero 27 maja po południu.
Przyjechało czterdzieści dwoje Brodzian z różnych miast Polski (z Warszawy, Krakowa, Bydgoszczy, Gliwic, Zabrza, Katowic, Opola, Oleśnicy, Pakości, Tuchowa, Bielska, Ustronia i Wisły) i z zagranicy. Z Nowego Jorku przyleciała Ewa Andrzejewska-Kwaśnicka, Jan Kwaśnicki z żoną Bronisławą, z Buenos Aires - Tadeusz Misiak, z Londynu - Tadeusz Skupień i Nusia Lubieniecka-Różycka z córką Basią, franciszkańską misjonarką z afrykańskiego Lesotto. Przybyli ci, którym dopisało zdrowie, siły i sytuacja rodzinna. Brakowało nam bardzo części uczestników ubiegłorocznego Zjazdu. Nie zjawili się najczęściej z powodu drastycznego pogorszenia stanu zdrowia, lub trudnych spraw rodzinnych.
Chwilą ciszy uczciliśmy pamięć zmarłej w Jarosławiu w listopadzie ubiegłego roku wychowawczyni i przyjaciółki brodzkich harcerek Haliny Jamrozik-Oleksy, drużynowej Heleny Pilszak, zmarłej w ostatnim dniu ubiegłego roku i księdza Zbigniewa Szuberlaka, zmarłego w Krakowie w dniu naszego Zjazdu.
Wspólnie odczytaliśmy nadesłane listy z pozdrowieniami i życzeniami od Zdzichy Łotockiej, Urszuli Andrejczuk, Antoniego Roguckiego, Mieczysława Mullera, Alfreda Sicińskiego, Tadzia Irzabka, Bolka Freudenbergera, Zofii Turczyn-Neuhoff, Tadeusza Mrygłodowicza, Jerzego Karga, Leszka Matuszyńskiego, Danusi Grzybowskiej, Zofii Wolnik-Prugar i in.
Dłużej zatrzymaliśmy się na obszernej i bardzo starannej pracy rodzeństwa Ireny i Antoniego Turczynów o historii Brodów, głównie ze szczęśliwego okresu międzywojennego.
W prostych słowach nie sposób oddać wiernie atmosfery pełnej wzruszeń i radości ludzi trzeciego wieku, którzy spotkali się ze sobą nieraz dopiero po raz pierwszy od lat dziecięcych i młodzieńczych. Np. Lusia Lubieniecka od wywiezienia na Sybir przyleciała do Polski po raz pierwszy. Powitały ją koleżanki, z którymi grała w szkolnym przedstawieniu rolę Motylka, pozostałe były Żabą, Królową Różą, Mgiełką. W serdecznym, radosnym powitalnym uścisku deklamowały zapamiętane wierszyki ze swoich ról.
Najbogaciej reprezentowana była rodzina Andrzejewskich: cztery siostry - Ewa, Danusia, Anula i Jadzia. Z rodziny Misiaków było rodzeństwo Jadzia i Tadzik, z Zassowskich - Lubomira i Lesław, Z Sirków - Danusia Bazielichowa i Piotr, dwóch braci Grzybowskich: Jacek i Krzysztof, siostry Konrad: Janina i Zosia i dwie siostry Schyleny: Stanisława i Maria.
Najliczniej zgłosili się dawni mieszkańcy jednostronnej uliczki Za-wodą (po drugiej jej stronie płynie Suchowólka), a mianowicie: Mieczysław Bernacki, Janka Jałowska-Sokołowska, Nusia Lubieniecka-Różycka, Stanisława i Maria Schyleny. Mogła być, jak w ubiegłym roku, Wisia Czerska-Kamińska, gdyby nie choroba jej siostry, Klimy. Mógł również być W. Schiller.
W ogólnych rozmowach za mało czasu poświęciliśmy przeżyciom brodzian od dnia wybuchu wojny po dzień dzisiejszy. Tylko niektórzy mieli sposobność opowiedzieć o swojej drodze przez więzienia, łagry, szlaki wojenne i życie na obczyźnie.
Wzruszająco mówił o ciężkim i bohaterskim losie brodzian młody ksiądz w homilii podczas wspólnej mszy św. w wiślańskim kościele.
W księdze pamiątkowej - kronice zjazdów - powinien się znaleźć ciąg dalszy historii o wojennych i powojennych losach, napisanej przez brodzian zarówno tych obecnych, jak i nieobecnych na zjeździe. Jest jeszcze dużo wolnych kart do zapisania.
W rozdziale poświęconym pamięci tych, którzy odeszli, dopisane są wspomnienia o druhu Jasiu Wendorfie i Franku Froli - ofiarach Katynia, o braciach Andrejczukach i Bogdanie Iwanowskim, prawdopodobnych ofiarach Starobielska, o pisarzu Bolesławie Miazgowskim. Dalsze nazwiska i okoliczności śmierci będą dopisywane w Księdze na podstawie naszych zgłoszeń, także w okresie międzyzjazdowym.
Podobnie jak w roku ubiegłym, brodzianie mieli sposobność podczas kilkugodzinnej wycieczki autokarowej poznać piękno Beskidu Śląskiego i zabytkowe budownictwo w czasie krótkiego odpoczynku w willi "Zacisze".
Zjazd uzupełniała wystawa przywiezionych pamiątek i prac. Np. Praca "Brody - przypomnienie kresowego miasta" napisana z potrzeby serca przez brodzianina Zbigniewa Kościowa, oceniona wysoko przez krytykę, powinna stać się własnością każdego brodzianina. Można ją jeszcze zamawiać w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Opolu (ul. Piastowska w cenie 30 000 zł.). Niestety, nie ma w sprzedaży oryginalnej pracy Anuli Andrzejewskiej "Moi brodzcy Żydzi" i "Młodość której nie było" (o przeżyciach autorki na nieludzkiej ziemi). Ze zbiorów Urszuli Andrejczuk powodzeniem cieszyła się ciekawa jednodniówka wydana na dziesięciolecie niepodległości Brodów, sprawozdania roczne z Gimnazjum Korzeniowskiego i Orzeszkowej oraz kilkanaście oryginalnych widokówek brodzkich, wydanych w latach 1929 - 32 przez Władysława Kocyana.. Była też zabytkowa mapa Brodów i opowieść W. Fastnachta o wielkim pożarze Brodów.
Ksiądz proboszcz z kościoła w Opolu sprezentował uczestnikom Zjazdu podobiznę Brodzkiej Madonny pędzla Ludwiki Abramowicz z 1900 r., która ze czcią jest teraz przechowywana w ołtarzu opolskiego kościoła.
Udało się grupowe zdjęcie prawie wszystkich uczestników, wykonane przez zawodowego fotografa. Zdjęć amatorskich zrobiono bez liku.
Trudne do wiernego oddania wspomnieniowe przeżycia brodzian zaowocowały tym razem konkretnym organizacyjnym postanowieniem: wyłoniona grupa chętnych do pracy brodzian będzie się starała nawiązać kontakt z Polakami żyjącymi na brodzkiej ziemi, będzie się starała pomóc w odzyskaniu polskiego kościoła, zadba o cmentarze, postara się ocalić od zapomnienia zasłużonych dla polskości brodzian, jak np. wydawcę księgarza Feliksa Westa i innych. Wybrany zespół zapozna w najbliższym czasie wszystkich brodzian, których adresy już są znane i tych, którzy zostaną zgłoszeni, o planach pracy i o sposobie gromadzenia niezbędnych funduszy.