Ósmy zjazd brodzian odbył się w dniach 29 i 30 maja 2000 roku. Tradycyjnie uczestnicy zaczęli zgłaszać się już 28 po południu, a ostatni wyjechali 31 po obiedzie. Obecnych było 61 osób. W ostatniej chwili z powodu własnej lub w rodzinie choroby odwołali przyjazd: Mieczysław Danda, Danuta Karpacka-Gula, Jerzy Turczyn , Antoni Rogucki i z Anglii Mieczysław Freudenberger.
Z zagranicy przybyli: niezawodny Tadeusz Skupień z Londynu, który nie opuścił dotąd żadnego zjazdu i Jan Kwaśnicki z żoną Bronisławą z Nowego Jorku, którzy przywieźli pozdrowienia od Ewy i Mariana Kwaśnickich. Wśród uczestników było 7 małżeństw, 11 par rodzeństwa, była mama z córką i zięciem i jeden ojciec z synem. Ciekawostką może być fakt, że prawie połowa przyznała się do brodzkich kolejarskich korzeni.
Organizatorka zjazdu serdecznie powitała wszystkich stałych bywalców i nowych "pierwszorazowych".
Chwilą milczenia uczczono pamięć tych, którzy w ostatnim roku odeszli do wieczności. W lipcu 1999 roku w Londynie zmarł Władysław Hawran, 5 lutego b.r. Leszek Matuszyński w Opolu, 17 lutego b.r. Danusia Grzybowska w Gliwicach, 2 marca b.r. Urszula Radomska w Elblągu i w maju Klima Czerska w Krakowie.
Następnie zostały odczytane listy z pozdrowieniami i życzeniami "udanego zjazdu". Przysłali je: ks. biskup Jan Olszański z Kamieńca Podolskiego, Jerzy Hebda z Anglii, Bela Adler z USA, Adam Modrany z Anglii, Tadeusz i Janina Irzabkowie z Niepołomic, Zygmunt Lis z Krakowa, Czesław i Albina Poźniakowie z Tarnobrzegu, Jacek Grzybowski z Gliwic, Sabina Mędrkiewicz - wdowa po Bolesławie z Damnicy, Zofia Turczyn-Neuhoff z Wrocławia, Zdzicha Łotocka z Warszawy, Stanisław i Wanda Kwaśniccy z sanatorium w Ciechocinku, Karol Groelle z Mielca, Janina Turkiewicz-Gajdamowicz z Bochni, Tadeusz Mrygłodowicz z Gdańska, siostry Danuta i Halina Tabakiernik z Bochni, Stanisława i Zbigniew Tymiczowie z siostrą Bogusławą Hrehorowicz z Lublina-Nałęczowa, Irena Wendorff-Zacharewicz z Zabrza, Kazimierz Kołodziejczyk z rodziną i nowonarodzoną wnuczką Marią Pauliną na czele z Nowego Sącza. Antoni Turczyn z Wrocławia do bardzo serdecznego listu dołączył aktualne swoje zdjęcie i swojej siostry śp. Ireny oraz przekaz na 400 zł. na cele zjazdowe. Jerzy Turczyn z Warszawy życzenia przekazał telefonicznie. Telegramy nadeszły od Antoniego Roguckiego z Warszawy, Marysi Lewakówny-Czubkowskiej z Lublina oraz od Lali - Klementyny Dominas z Milicza, wnuczki Feliksa Westa.
Zgodnie z tradycją, o której przypomniał Marian Kwaśnicki z Nowego Jorku, każdy dzień zaczynał się pieśnią "Kiedy ranne wstają zorze..." i kończył odśpiewaniem "Wszystkie nasze dzienne sprawy".
Pierwszego dnia po śniadaniu serdecznie wspominano zmarłych, którzy w tym gronie uczestniczyli choćby w jednym zjeździe. Wśród wymienionych pierwszy był Bolesław Freudenberger z Jarosławia, następnie Nusia Lubieniecka-Różycka z Londynu, Tadeusz Misiak z Buenos Aires, Wiesława Dzikiewicz-Goliszowa z Katowic, Jan Krotke-Kochanowski z Warszawy, Marek Giera z Warszawy, Janina Kołodziejczyk- Nikipierowicz z Gliwic, Ludwika Pąśko-Pasztakowa z Zawiercia, Mieczysław Piątkowski z Tarnobrzegu, Halina Pilszak i Maria Pilszak- Turbiaszowa z Katowic.
Drogę do kościoła na Mszę św. "urozmaicił" ulewny deszcz, dlatego zamiast atrakcją turystyczną -"wiślańskim tramwajem", wyjazd i powrót do hotelu odbył się mikrobusami. Mszę św. odprawił i kazanie wygłosił ks. dziekan Rudolf Wojnar, który też odczytał list od ks. bpa Jana Olszańskiego do brodzian, głównie do kolegów z ławy szkolnej. Wzruszająco pięknym śpiewem - jak zawsze - uświetniła uroczystość siostra Inga - organistka , która wspierała swoim silnym głosem chóralne pieśni, w tym pieśń do Brodzkiej Madonny. Część uczestników zrobiła sobie pamiątkowe zdjęcie na tle ołtarza z ks. dziekanem i siostrą organistką. Tradycyjnie, pamiątkowe zdjęcie grupowe zrobiono po powrocie z kościoła na dziedzińcu "Startu". Do tego zdjęcia nie ustawiło się 9 osób.
Część robocza Zjazdu zaczęła się o godz. 15.00 od sprawozdań organizatorki Zjazdu Stanisławy Valis, skarbniczki Danuty Bazielich, Wacława Fastnachta i Piotra Sirki. Swoje sprawozdanie Stanisława Valis rozpoczęła od przeproszenia seniorki, wiernej uczestniczki wszystkich Zjazdów - Geny z Dąbrowskich Wawrzyckiej za pominięcie jej nazwiska w sprawozdaniu z VII Zjazdu, podobnie jak stało się z nazwiskiem dra Tadeusza Kukiza i jego żony po VI Zjeździe. Dr Kukiz rodem z Łopatyna, lekarz z zawodu, z zamiłowania historyk polskości na kresach południowo-wschodnich. Znane są jego "Madonny kresowe".
Organizatorka przez cały rok wymieniała dziesiątki listów w kraju i z zagranicą z informacjami, prośbami, podziękowaniami, propozycjami i kondolencjami. Od stycznia pracowała nad zorganizowaniem obecnego Zjazdu. Usilnie poszukiwała sponsorów dla ucznia Szkoły Muzycznej w Krakowie, co uwieńczone zostało znalezieniem fundacji Oleg-Intra w Katowicach. Stypendium w wysokości 300 zł, a w drugiej połowie roku 380 zł poprawiło sytuację materialną tegoż ucznia - Jarka Olszewskiego, który przez cały pierwszy rok nauki wspomagany był przez krąg dobrych serc: Marysię Karpluk, Genę Junak i jej syna, Helę Żukrowską, Rysię Krzan, Jankę Gajdamowicz i jej ś.p. siostrę Urszulę Radomską. Dary rzeczowe otrzymywał od Zosi Prugar, Wisi Kamińskiej, Geny Wawrzyckiej i rodziny Rottermundów. Kasa Koła Brodzian opłaciła mu paszport, bilety autobusowe, abonament na koncerty w filharmonii, szczepionkę przeciw grypie itp. To wszystko bardzo dokładnie zrelacjonował Wacław Fastnacht, który po ojcowsku opiekuje się młodym, zdolnym i pracowitym pianistą, osiągającym bardzo dobre wyniki. Podczas ostatniej wizyty Jana Pawła II w Polsce, z archidiecezji lwowskiej przyjechało około 50 brodzian. Na "kieszonkowe" dla nich z funduszu Koła wysłano pieniądze, które za potwierdzeniem odbioru przekazał im Kazimierz Chmielowski. Na Święta Bożego Narodzenia przekazano przez Caritas w Lubaczowie zakupione za pieniądze z kasy Koła słodycze, środki czystości i kantyczki, a na Wielkanoc przesłano - jak zawsze przez Caritas w Lubaczowie - pieniądze, które tym razem parafianom rozdzielił ks. Anatol Szpak. Rodacy w Brodach bardzo sobie cenią i są wdzięczni za każdą pomoc.
Rysuje się możliwość umieszczenia w tym roku polskich dzieci z Brodów na letnich koloniach w Dolinie koło Stanisławowa lub w Skałacie. Kasa Koła wspomoże tę akcję. Dzieci będą tam wypoczywać w polskim środowisku, pod opieką pedagoga i duchowieństwa. Istnieje tendencja, aby młodzi rodacy wypoczywali i kształcili się przy polskiej pomocy na ziemi, na której przyjdzie im żyć i świadczyć o polskości ziem Pierwszej Rzeczypospolitej. Mają tam zastąpić wykruszające się starsze pokolenie. Budowany przez metropolię lwowską nowy kościół w Brodach ma szansę stać się ośrodkiem nie tylko katolicyzmu, ale i polskiej mowy i kultury. Zbiórka pieniężna przynosi dobre wyniki. Gromadzone w Caritasie w Lubaczowie datki potwierdza własnoręcznie ks. prałat Bronisław Gwóźdź i okresowo, za wiedzą metropolii, przekazuje parafii brodzkiej. Dokładne podsumowanie całej akcji, na podstawie miesięcznych wykazów sporządził Wacław Fastnacht. Rozliczenie wpłat i wypłat na budowę kościoła w okresie od 1 stycznia 1998 r. do końca kwietnia 2000 roku jest dołączone do tego sprawozdania. Przykro, że wobec wyjątkowej ofiarności zdarzają się też szumne obietnice, z których nic nie wynika.
Otrzymywanie zaproszeń na zjazdy, sprawozdań i różnych skrupulatnie opracowanych załączników zawdzięczają brodzianie pracowitości, a ostatnio ze względu na stan zdrowia - ofiarności Piotra Sirki, który nie znajduje chętnych do zastąpienia go w tej pracy. Jego dziełem jest kartoteka i uporządkowany spis wszystkich czynnych i biernych członków Koła. Czynnych jest 132, biernych 37. Od obecnego zjazdu do brodzian , którzy uporczywie nie dają o sobie znaku życia - z przykrością - nie będą już przesyłane żadne informacje.
W dniu 18 czerwca b. r. o godz. 16.00 odbędzie się uroczyste poświęcenie kamienia węgielnego pod budowę nowej świątyni w Brodach. Udział w uroczystości weźmie delegacja Koła, wyłoniona na Zjeździe (Teresa Bogucka, Józefa Kędzierska, Wilhelm Dudek i Tadeusz Grzymkowski). Przekażą od członków Koła "ofiarę na tacę" i słodycze dla dzieci. Budowa kościoła stała się już faktem, wiec nadal musi trwać zbieranie funduszy na kontynuację, aż do jej ukończenia. Poszukuje się nowych sponsorów, m.in. w USA.
Podczas tej części roboczej Zjazdu miłym wydarzeniem było wyróżnienie Danki Bazielich, Stasi Valis i Tadzika Skupienia - bohatera spod Monte Cassino - ozdobnymi wojskowymi orłami w koronie przez pułkownika w stanie spoczynku Mieczysława Lewaka. Stanisława Valis otrzymała nadto w prezencie od Zbigniewa Graty medal wybity z okazji 10-lecia Oddziału TML i Kresów Płd.-Wsch. w Brzegu.
Pierwszy dzień Zjazdu zakończył się uroczystą kolacją przy świecach i z lampką szampana. Jeden z toastów został wzniesiony za tych nieobecnych, którzy myślą i sercem z odległości towarzyszyli Zjazdowi.. Długo w ciepłym, przyjacielskim nastroju trwało wspólne śpiewanie harcerskich, żołnierskich i ludowych piosenek, przeplatane solówkami mocnego barytona Bolesława Mikołajewicza - seniora. Śpiewy ucichły dopiero, gdy na ekranie telewizora pojawiły się sceny, nagrane w dniu 19 września ub. roku podczas uroczystości odpustowych w brodzkiej kaplicy i na placu poświęconym pod budowę kościoła. Głośne bicie dzwonu - prezent od ks. prałata Bronisława Gwoździa - powitało przybycie arcybiskupa Mariana Jaworskiego. Chóralne śpiewanie polskich pieśni kościelnych, kazanie ks. metropolity i godne zachowanie się wiernych urzekły oglądających, i niektórzy przyznali się, że dopiero teraz zrozumieli sens wysyłania datków na budowę kościoła.
Drugi dzień przeznaczony był na " obrady okrągłego stołu". Jak bumerang powróciła sprawa wzniesienia pomnika Józefa Korzeniowskiego w Brzegu. Całym sercem oddany jest tej sprawie Zbigniew Grata. Model rzeźby jest gotowy, jest zgoda władz miasta Brzegu i wyznaczone miejsce pod pomnik. Ciągle nie do pokonania jest kwestia zdobycia pieniędzy: brak sponsorów. Dyskusja jak zwykle była burzliwa. W końcu Zbyszek Grata podjął się sam założyć odpowiednie subkonto na składanie datków. Przypomniano projekt alternatywnego rozwiązania upamiętnienia brodzkiego pisarza - powstały na poprzednim Zjeździe - przez ufundowanie tablicy z płaskorzeźbą zburzonego pomnika i wmurowanie jej w ścianę nowego kościoła w Brodach. Nikt nie podjął dyskusji na ten temat. Dla przybliżenia brodzianom historii życia i twórczości pisarza, Wacław Fastnacht solidnie ją opracował i wydrukował nawet kilkanaście egzemplarzy dla uczestników Zjazdu. Wcześniej praca znalazła się w poczytnej Gazecie Lwowskiej.
W mig rozeszło się 10 egzemplarzy książki pióra brodzianina Edwarda Grossa zamieszkałego w Gaikach "Zbrodnie Ukraińskiej Powstańczej Armii" (dokładny adres: Gaiki 43, 67-222 Jerzmanowa). Książka kosztuje 20 zł i można ją zamówić u autora; wtedy pan Edward Gross wysyła za zaliczeniem pocztowym (5 zł), czyli łącznie z zaliczeniem 25 zł. Książka jest ładnie wydana, a poświęcona tragicznym losom Polaków na Kresach Wschodnich Polski. Chętnie też zaopatrywali się uczestnicy Zjazdu w bardzo dobrze wykonaną fotografię kopii obrazu naszej Brodzkiej Madonny, która po poświęceniu przez Ojca Świętego została przekazana do Brodów i obecnie znajduje się w brodzkiej kaplicy obok głównego ołtarza.
Mieli także okazję uczestnicy Zjazdu zapoznania się z historyczno-wspomnieniową zbiorową pracą w jęz. ukraińskim "Brody i brodzianie", wyd. II w Brodach, 1998 rok (pierwsze wydanie było w Toronto). Jest to kłamliwe naginanie wydarzeń, przekręty historyczne, całkowity brak obiektywizmu, gloryfikowanie ukraińskich poczynań i celowe zacieranie polskości w tym mieście, po której jakoby nic nie pozostało. Po prostu Polski tam nie było.
Od pierwszych spotkań zjazdowych zwracano się do wszystkich uczestników z prośbą o przysyłanie własnych i rodzinnych wspomnień, opisów różnych wydarzeń, poważnych i tych anegdotycznych z okresu przed pierwszą wojną światową aż do roku 1945. Po prostu od kiedy i co kto pamięta. Tematów jest bez liku - np. historia szkół powszechnych w Starobrodach, na Rojekówce i Podzamczu, historia Żeńskiego Seminarium Nauczycielskiego na Wałach, Żeńskiego Gimnazjum im. E. Orzeszkowej, Handlówki, Gimnazjum im. J. Korzeniowskiego, brodzkiego harcerstwa, "Sokoła", kościoła, kaplic, duchowieństwa, zakonów, pułków kawalerii i piechoty, rola kolejnictwa, historia zamku, pałaców, czas wojny, w tym zagłada Żydów brodzkich. Są już opracowania działalności wydawniczej Feliksa Westa, kronika budowy pomnika J. Korzeniowskiego i kilka wspomnień. Pokolenie uczestników zjazdu jest ostatnim pokoleniem, które z autopsji pamięta i może odtworzyć te dzieje. Czas ucieka i "pamięć ludzką w szarą wstęgę zamienia". Zbiorowa praca odpowiednio zredagowana mogłaby być wydana kosztem Koła Przyjaciół Brodów i powinna stać się wyraźną odpowiedzią na zakłamania we wspomnianej książce " Brody i brodzianie". Stąd ponowny i gorący apel do wszystkich brodzian w kraju i rozrzuconych po świecie o przysyłanie choćby drobnych opracowań, wspomnień, zdjęć rodzinnych, szkolnych, okolicznościowych, zachowanych dokumentów na podane niżej adresy - wiślański lub bydgoski.
Jak uczcić pamięć brodzian poległych w okresie II wojny światowej w nieznanych miejscach, bez pochówku, bez własnego krzyża? Odpowiednim miejscem byłby wojskowy cmentarz w Brodach, ale jego uporządkowanie i rekonstrukcja ciągle odległa i niepewna. W związku z budową kościoła, który powstaje przy wsparciu brodzian, można by granitowe tabliczki z wyrytymi nazwiskami bohaterów umieścić na ścianie krypty lub wnętrza kościoła. Kazimierz Kołodziejczyk, posługując się listą katyńską, Ostaszkowa i Miednoje, dostarczył na Zjazd listę oficerów z brodzkich pułków, ale brak jeszcze nazwisk pewnych mieszkańców Brodów. Znowu więc prośba do wszystkich, aby odszukali w pamięci nazwiska i znane lub nieznane im okoliczności śmierci i przysłali taką listę (lub choć np. jedno nazwisko) na wiślański adres. Następne pokolenie nie będzie bowiem już w stanie tego odtworzyć.
Ostatnim punktem w programie Zjazdu była autokarowa wycieczka objazdowa na widokowe miejsca Beskidu Śląskiego. Od Zameczku prezydenta na "Zadnim Groniu", drewnianej kaplicy z 1909 r. na wzgórzu Kubalonki, dolinami Białej i Czarnej Wisełki, przechadzką po koronie wału na zalewie w Czarnem na szczyt Bukowej. Tradycyjnie wycieczce sprzyjała piękna pogoda i dobra widoczność. Udział wzięło 34 uczestników. Wesoły i beztroski nastrój podtrzymywał gawędami, dowcipami i piosenkami inteligentny przewodnik. Niektórzy uznali tę wycieczkę za najciekawszą z dotychczasowych.
Sprawozdanie ze Zjazdu i wpis do kroniki pod kierunkiem niezastąpionej Anuli Andrzejewskiej-Heinrich opracowano w tym roku zbiorowo.
Uczestnicy opuszczali gościnny "Start" stopniowo, żałując, że przyjemność trwała tak krótko. Wszyscy wyjechali w dobrym stanie zdrowia, z nadzieją spotkania w tym miejscu za rok.